środa, 27 lutego 2013

Zielono mi!

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Czekam z niecierpliwością, aż się zazieleni, bo dość już mam tych zimowych szarości, przybrudzonego śniegu i gołych gałęzi. Chcę słońca, chcę kwiatów, chcę zieleni.

Jednak nie z tęsknoty za wiosną powstało etui dla teściowej. Powstało zimą jako prezent gwiazdkowy. Spieszyłam się z nim tak mocno, że nie zdążyłam zrobić fotografii przed podarowaniem. Kombinowałam jak tu ozdobić szmatkę nie używając kwiatów, bo raczej w słodkich klimatach teściowa nie gustuje. Zamiast kwiatów - kółeczka. Myślę, że wygląda ciekawie.





Za to z tęsknoty za wiosną zaplanowane wcześniej robótki leżą i przepuszczają w kolejce króliczki. Dziś wydziergałam dwie pary uszu, mam zamiar dodziergać trzecią. Jutro łapki, pojutrze brzuchy, zamawiam oczy, potem głowy i....




..... do wiosny pewnie zdążę ;)

Ambitne plany.



niedziela, 10 lutego 2013

To, co tygrysy lubią najbardziej.

Czyli wymianka. Z Agnieszką.
Bardzo spodobała mi się puszka z lawendą. Agnieszka zaproponowała wymiankę, abym mogła tym cudem cieszyć się w moim domu. Te prowansalskie klimaty, mam do nich słabość.
W zamian za puszkę miała być włóczka, bo na robienie porządnych, wielkich rzeczy czasu mam mało (mały złodziejaszek Michał zabiera większość tego dobra dla siebie).
Apetyt urósł w miarę jedzenia. Zamiast jednej puszki dostałam aż trzy:



To wszystko mało. Do puszek dołączyły trzy przepiękne filcowe broszki:



Co ja dałam w zamian? 10 motków włóczki Miya, wełnę czesankową w kilku kolorach oraz zazdrostkę z motywem świątecznym. To prawda, do świąt Bożego Narodzenia jeszcze daleko, ale na szczęście odbywają się one co roku, więc mam nadzieję, że jeszcze się przyda.










wtorek, 5 lutego 2013

Jeden grzybek to za mało...

.... więc powstał kolejny. Muchomorek. Do sosu grzybowego wprawdzie się nie nadaje, ale za to ładnie wygląda ;)


Zabawa w grzybobranie stała się ciekawsza, kiedy do znalezienia sa dwa grzyby. Michał uparcie oba grzyby chowa w tym samym miejscu a kiedy przychodzę szukać, podaje mi koszyk i od razu szczerze mówi, gdzie ukrył grzybki (żebym się nie męczyła długo z szukaniem). Ciekawam, czy zawsze będzie ze mną tak szczery :)


Dzięki grzybkom alfabet się nie powiększa. Muszę się zebrać i wydłubać następną literkę. Może w tym tygodniu wreszcie się uda?







poniedziałek, 4 lutego 2013

W środku zimy - jesień.

Zaczęłam nową zabawę z Michałem. Ponieważ Michał wie już co to znaczy szukać grzybów a w domu ostatnio panuje jedna tylko zabawa (przyznam, że dość męcząca dla mnie, kiedy wracam z pracy zmęczona): bieganie po domu i udawanie, że jesteśmy ścigającymi się samochodami, postanowiłam zainteresować malca czymś spokojniejszym. Zabawa w szukanie grzybów. Jedna osoba chowa grzyby w pokoju, druga ich szuka z koszykiem w ręku. Koszyk jest, ale grzyby trzeba zrobić samemu. Oto pierwszy z nich: borowik.






Tym razem opracowanie w 100% własne, z encyklopedią przyrody w ręku. Tylko oczu i buźki w encyklopedii nie było.