wtorek, 15 października 2013

Eeeeee..... co by tu....

... napisać, po tak długiej nieobecności i jak się wytłumaczyć.
Zwyczajnie: życie. Tak się zbiegło, że ani czasu, ani ochoty na dłubanie i pisanie nie było.

Kopniaka do roboty dał mi syn. Chce czytać sam i już. Więc powstają nowe litery. Pierwsza "E":




Tym razem spisywałam wzór na literkę, może komuś się przyda, zwłaszcza, że dziecko ma wielką frajdę, gdy dostaje co jakiś czas nową literkę. Szybko ją zapamiętuje, kojarzy z jedną z zabawek.

Na druty nabrać 32 oczka.
rzędy nieparzyste: oczka prawe, rzędy parzyste - przerabiamy tak jak oczka schodzą z drutu.
rzędy 1-12: przerabiamy 32 oczka;
rząd 13: zamykamy 21 oczek, dalej przerabiamy ściegiem podstawowym (11 oczek);
rzędy14-25: przerabiamy 11 oczek;
rząd 26: przerabiamy 11 oczek, po czym dobieramy14 oczek (25 oczek);
rzędy 27-36: przerabiamy 25 oczek;
rząd 37: zamykamy 14 oczek, dalej przerabiamy ściegiem podstawowym (11 oczek);
rzędy 38-49: przerabiamy 11 oczek;
rząd 50: przerabiamy 11 oczek, po czym dobieramy 21 oczek (32 oczka);
rzędy 51-62: przerabiamy 32 oczka.

To przód literki.
Tył robimy analogicznie z tym że w rzędach parzystych przerabiamy oczka prawe, w parzystych lewe.

Co jeszcze chciałam napisać ważnego: wygrałam candy! Już jakiś czas temu, na pewno nagrodę dostałam jeszcze we wrześniu. Nagroda jest śliczna i nie mogę zmobilizować męża, żeby zrobił zdjęcia tej nagrody lepsze niż ja robię. Z tych moich nie widać, jakie cudowności tak naprawdę dostałam. Otrzymałam obietnicę, że w weekend będą fotki, więc pochwalę się niebawem.

Pozdrawiam
Lidka






wtorek, 25 czerwca 2013

Hipcia wakacje spędzi z.....

Powitanie lata mamy już za sobą. Przed nami więc już tylko losowanie.

Dziękuję Wam za udział w zabawie, przyznam, że od początku aż do tej chwili towarzyszy mi dreszczyk emocji. To moje pierwsze candy, ciekawa jestem wyniku, ciekawa jestem, czy wylosowance spodoba się mój mały prezent.
Ale do rzeczy, późno już i na pewno nie tylko ja czekam na wynik ;)

Chęć udziału w zabawie zgłosiło 25 osób, z czego 23 osoby są moimi obserwatorami. Listę osób biorących udział w losowaniu sporządziłam w następujący sposób:
- 25 pierwszych numerów to lista chętnych w takiej kolejności, w jakiej zgłaszałyście się do zabawy;
- 23 następne numery to ponownie taka sama lista z pominięciem osób, które obserwatorami nie są.
Tak powstała lista z numerkami:

1. KasiaJ.
2. Jessi
3. Gosia
4. Edyta
5. ulkasan
6. Promyk
7. Channach
8. Kinia
9. Aneta
10. Pracowite Słoneczko
11. Monia Fioletowa
12. Łucka
13. martuchaj
14. Z miłości do słodkości
15. Baya
16. raeszka
17. weronka
18. barbaratoja
19. Czarna dama
20. Wandosz
21. JoannaJ
22. ciapara
23. dalliene
24. SabiS
25. inga
26. KasiaJ.
27. Jessi
28. Gosia
29. Edyta
30. ulkasan
31. Promyk
32. Channach
33. Kinia
34. Aneta
35. Pracowite Słoneczko
36. Monia Fioletowa
37. Łucka
38. martuchaj
39. Z miłości do słodkości
40. Baya
41. raeszka
42. weronka
43. barbaratoja
44. Wandosz
45. JoannaJ
46. ciapara
47. SabiS
48. inga

W losowaniu wspomaga mnie generator liczb losowych, oto zadane wartości:




A oto wynik:




Numer 43 to: barbaratoja!

Gratuluję i czekam na adres do wysyłki tutaj: lidiaroda@interia.pl

Pozostałym dziewczynom dziękuję za zabawę jeszcze raz. Zaglądajcie do mnie czasem, niedługo pewnie znów wyskoczę z candy. Już niecały miesiąc do mojego urlopu, będę miała duuuużo czasu.

Pozdrawiam serdecznie
Lidka



poniedziałek, 10 czerwca 2013

To jednak był Zebrak, on nie jest już sam

Pamiętacie zebrę z tego posta? Okazało się, iż to nie była zebra, tylko Zebrak. Moje obawy co do antypatii, jaką to Michał miał odczuwać do zwierzaka się nie spełniły, ponieważ Zebrak stał się ulubionym przyjacielem mojego dziecięcia. Nigdy nie zasypiał z żadną przytulanką, teraz ma już swoją, tę jedyną, ulubioną.
Stało się tak, że do Michała przyszła Magda. O ile ciężko im bawić się wspólnie (na ogół), tak tamtego dnia bawili się fajnie razem. Jedynym ogniwem zapalnym był właśnie Zebrak. Działo się to wszystko podczas mojej nieobecności, po powrocie z pracy usłyszałam od Magdy cichutką prośbę, iż ona również taką zebrę chciałaby mieć. To był piątek. Druga zebra powstała więc podczas weekendu, Magda byłaby zaskoczona, gdyby dostała zabawkę już w poniedziałek, jednak zabrakło mi wypełnienia i zebra musiała poczekać jeszcze chwilkę.
Przy okazji uczyłam Michała sztuki dawania. Zebrę zapakowałam do torebki i Magda została nią obdarowana przez Michała. Trochę ciężko mu to przyszło, ale był dzielny. Udawał, że to Zebrakowi było smutno, że Zebra odjedzie z Magdą (a zanim to miało nastąpić czekał ich cały dzień wspólnej zabawy).
Dziś zeberki miały spotkanie.

Oto Zebra (przy okazji widać, że Zebrak już trochę sfatygowany jest przez przytulańska):





Zmodyfikowałam jej nieco brwi, są bardziej "kobiece", dodałam kwiatka i grzywa ma nieco więcej włosów (i dłuższych). Udało mi się też odnaleźć źródło wzoru, o tutaj. I jak?

Pozdrawiam
Lidka


niedziela, 9 czerwca 2013

Moja pierwsza rozdawajka

U mnie "jutro" jak zwykle znaczyło "za 10 dni". Jakoś nie mogłam się zabrać za napisanie posta porządkującego.
A co chciałam w nim napisać?
Przede wszystkim to, że mimo mojej skąpej aktywności doczekałam się obserwatorów, za co jestem wdzięczna i cała dumna i blada, że ktokolwiek chce oglądać to, co uda mi się wieczorami wytworzyć (często kosztem bałaganu w domu, bo za dnia nie mam szans na sprzątanie). Dziękuję Wam, że jesteście, to naprawdę mobilizujące dla mnie.
Muszę jeszcze uporać się z dwoma wyróżnieniami, ale wybaczcie, nie mam sił na nie. Mam nadzieję, że poczekacie jeszcze trochę.
Najważniejsze jednak co chciałam zrobić to obdarować kogoś swoją pracą. Kogo? O tym zdecyduje los.
Prezentem niech będzie Hipcia oczekująca lata, dłubana podczas pochmurnych dni ubiegłego tygodnia z tęsknoty za ciepłem. Oto ona:




Malutka ma 11 cm wysokości, wakacyjną sukienkę i chętnie wybrałaby się na urlop. Zabierze się z tą osobą która:
1. Wyrazi chęć wyjazdu (lub jakiejkolwiek innej formy wypoczynku) poprzez zostawienie komentarza.
2. Wklei na swoim blogu banerek zapraszający do udziału w zabawie (podlinkowany do tego posta):


 3. Jeśli osoba zapraszająca Hipcię będzie (lub zostanie do 24 czerwca) obserwatorem mojego bloga - dostanie dodatkowy głos podczas losowania.
4. Nagrodę wysyłam jedynie na terenie Polski (ze względu na wysoki koszt wysyłki zagranicznej).
Zapisy do udziału w zabawie trwają do północy 24 czerwca, losowanie postaram się zrobić w ciągu 2 kolejnych dni.
Oto jeszcze kilka fotek nagrody:





 A jeszcze wracając do myśli przewodniej czyli do oczekiwania na lato: Hipka dłubana w ubiegłym tygodniu, zimno niesamowicie po 13-14 stopni, wiatr i zachmurzone niebo. Zdjęcia robione wczoraj, dziecko moje na plaży co prawda jeszcze w wiatrówce, mąż w krótkim rękawku, ja w spodniach 3/4. Dziś natomiast wybraliśmy się na rowerową wycieczkę razem z plażowaniem, ręce i nogi mnie pieką bo przesadziłam ze słoneczkiem. Chyba Hipka wywołała lato.

Obym jednak noc przespała..... auć.

Pozdrawiam i jeszcze raz zapraszam do zabawy
Lidka



środa, 29 maja 2013

Literkowo mi znów....

Dzisiaj litera. Zrobiona już jakiś czas temu (coś mi świta, że przed Wielkanocą jeszcze), nie pokazana światu. Bardzo już sfatygowana przez zabawę.
Przy okazji robienia tej litery okazało się, że świetną włóczką na włosy jest turecka Star produkcji Altin Basak. Zostało mi jej trochę, resztka z drutowej bluzki, którą też pokażę, jak tylko zmobilizuję się do fotografowania. Włóczka bodajże 6-cio nitkowa bardzo luźno skręcona. Po umieszczeniu włosów we właściwym miejscu (czyli na głowie maskotki) wystarczy rozczesać włóczkę zwykłym grzebieniem i mamy gęstą czuprynę. W przypadku mojej eLki włosów było tak wiele, że nie mogłam sobie z nimi poradzić, więc zrobiłam coś, co przypomina Roszpunkę czekającą na księcia.



Tyle w kwestii chwalenia się.
Jutro postaram się dokonać porządku na moim blogu, bo trochę spraw muszę doprowadzić do jakiegoś ładu i składu. Mam nadzieję, że się uda, bo wieczorami albo bloguję, albo szydełkuję. Jak bloguję to nie szydełkuję, a jak nie szydełkuję, to nie mam z czym blogować. Zanim wieczór nastąpi - spełniam się macierzyńsko. Często jest tak, że i po godz. 20.00 kiedy to Michu już raczej śpi muszę przygotować atrakcje dla mojego dziecka na jutro, on nie lubi się nudzić. ;)

A ja chyba za stara jestem, bo nie nadążam za nim.....



wtorek, 21 maja 2013

Zeberka

Po długim czasie, w którym obecna byłam tylko duchem w życiu blogowym wracam ciałem pokazując jednocześnie co ciało wydziergało. Będzie to zebra. Wzór mi wcięło, komputer ostatnio niedomaga, chyba dostosowuje się do reszty rodziny.
Powodów mojej nieobecności było wiele. Na marginesie dodam, że PIT-a złożyłam (dość już mam tych PIT-ów, dobrze, że już maj). Chorowaliśmy trochę, mam nadzieję, że słusznie używam czasu przeszłego.

Ale miało być o maskotce. Wyjątkowo smętne kolory, ale cóż na to poradzę, że zebry właśnie takie kolory posiadają. Zabawka jest monochromatyczna. Ma 50 cm długości. Robiło się szybko i przyjemnie, ale ze względu na bunt dwulatka - trochę bez motywacji. Wręcz byłam pewna, że kiedy Michu dostanie zebrę powie mi, żebym sobie zabrała to zwierzę, bo on takiego nie chciał. Odnoszę wrażenie, że dziecko zmienia zdanie 60 razy na sekundę i jest mistrzem w odgadywaniu zamiarów rodziców. Problem w tym, że po odgadnięciu zamiaru rodziców on chce zawsze odwrotnie.
Zdziwiłam się jednak, bo Michał po ujrzeniu zebry stwierdził, że "to ta jego ulubiona zebra, na którą tak długo czekał".
I co? Czyż nie jest mistrzem w celowaniu?

Oto ona:




Pozdrawiam!
Lidka




środa, 27 marca 2013

Parka z sawanny

Wydawało mi się, że żyrafka wykonana wg tego wzoru powstanie szybko, łatwo i przyjemnie. Owszem, przyjemnie się dziergało, dzięki miękkiej włóczce. Czas wykonania natomiast przerósł moje oczekiwania. Okazało się, że przygotowanie poszczególnych części oraz ich połączenie zajęło o wiele więcej wieczorów, niż planowałam. Zwłaszcza, że żyrafy miały być dwie. Spieszyłam się, chciałam koniecznie zdążyć przed świętami. Oto one:





Obie pofrunęły dziś priorytetem do nowych właścicieli. Niebieska do Antonio, różowa do Franziski.


Teraz już czas zabrać się za króliczki ;)

I za rozliczenie roczne .....

poniedziałek, 25 marca 2013

Tato kup mi rekina....

Zupełnie nieświątecznie i niewiosennie powstał rekinek. U wszystkich zajączki, króliczki, kurczaczki, u nas rekin. Może to z tęsknoty za latem, za plażą, za wodą. A może z tęsknoty za powiększeniem grupy zwierząt żyjących w wodzie. A może (i to jest najbardziej prawdopodobne) dlatego, że takie było chciejstwo syna?







Tutaj nie wiadomo, który rekin groźniejszy:




Początkowo rekin miał być zupełnie inny, gdzieś znalazłam wzór na zwierza z otwartą paszczą. Michałowi jednak nie przypadł do gustu, może uznał go za zbyt silną konkurencję. Tego rekina polubił od pierwszego zobaczenia, nie pozostało nic innego jak wydziergać go. Płetwy (sztuk 7) to była niezła zabawa.

Wzór

Pozdrawiam

wtorek, 12 marca 2013

Bee, bee, bee, kopytka niosą mnie....


Nie mogłam się oprzeć owieczce. O tej. Musiałam ją zrobić, i to szybko.
No i zrobiłam.
Robiło się ją bardzo fajnie, zwłaszcza jeśli wcześniej osłuchało się z utworem Artura Andrusa o baranku, który wstawał o poranku, potem wbiegał na polankę, śpiewając sobie tak:

"bee, bee, beee,
kopytka niosą mnieee!"

Oszaleliśmy wszyscy na punkcie tego utworu, dłubiąc owieczkę po głowie krążyło mi beczenie we wszystkich używanych przez Andrusa językach.

Owca zyskała imię Mela.
Prawdopodobnie lubi czytać, a jeśli nie lubi, to lubi Michałowe literki. Zgadywali dzisiaj oboje "jaka to literka". Po południu dziś wdrapała się na regał w poszukiwaniu czegoś ciekawego do czytania:


Kubuś Puchatek nie przypadł Meli do gustu, więc drapała się wyżej:




Tam posiedziała dłuższą chwilę, po czym zeszła jednak na dolną półkę i z samego kąta wydłubała sobie lekturę ciekawą i absorbującą każdego szanującego się zwierzaka:



Mela przypadła nam wszystkim do gustu.



A wracając na ziemię: rozliczenie roczne nadal nie zrobione.




Może Mela zrobi ;)
Pozdrawiam
Lidka

sobota, 9 marca 2013

F jak...... fajna zabawa!

Tym razem matka spisała się na medal. Bez żadnego proszenia, upominania się, rzucania niby niechcący propozycji wydziergała (a dziergała jak zawsze do późna) kolejną literkę. Włożyła śpiącemu dziecku do łóżeczka i dzięki temu zyskała szeroki uśmiech Michała po jego przebudzeniu się razem ze słowami "o, nowa literka zrobiona!!!".
Problem mieliśmy z rękami. Piszę "mieliśmy", bo razem z mężem główkowaliśmy gdzie je wstawić, żeby wyglądało dobrze. Rączki trochę chudsze i trochę krótsze niż w pierwszych literkach, ale podobają mi się bardziej. Długie i grube być nie mogły, bo powstałby zamiast kształtu litery jeden wielki bałagan. Tak jest chyba dobrze. Co do fryzury oboje mieliśmy ten sam pomysł: zaczesane z boku, dla nadania symetrii.
Jestem zadowolona, przyznam nieskromnie. Głównie z fryzury, ale nie tylko. Całokształt jest coraz bardziej zbliżony do mojego wyobrażenia dzierganego alfabetu.
Poznajcie się:


Fajna zabawa z nową literką była, zwłaszcza, że czekały już na nią znane Wam przyjaciółki.
Sesja zdjęciowa została zburzona w zalążku przez właściciela alfabetu, który dziś wyjątkowo nie chciał się zdrzemąć ani przed południem ani po południu.


Niewiele też zdjęć powstało w kombinacji literka+Michał, bo dziecię me za szybkie jest, nie nadążam za nim, aparat też nie.
Tutaj w dziwacznej pozie (jednej z wielu), ale za to załapał się w kadr razem ze swoją zabawką:


Pogoda nam morzem przestała wskazywać na wiosnę. Ja zasmarkana, Michał zasmarkany. Jest zimowo. Dziś bardzo zimy wiatr, chłopaki spacer zaliczyli, ja zaliczyłam sprzątanie w tym czasie. Dzięki temu, że Michała w domu nie było sprzątanie przebiegło w o wiele spokojniejszej atmosferze niż fotografowanie nowego stwora. Sielankowo wręcz.
Pozdrawiam czytających ciepło, na przekór pogodzie.  



czwartek, 7 marca 2013

Liebster blog

Znów się ociągam z podziękowaniami za wyróżnienie od Bernadki.

Jako że nie tak dawno wyróżniłam 11 blogów i zdania na ten temat nie zmienię (info na ten temat kilka postów wcześniej) pozwolę sobie jedynie odpowiedzieć na pytania, aby się lepiej z Bernadką zapoznać (a znamy się już troszeczkę forum maranciaki.pl).
Do dzieła:

1. Urlop w górach czy nad morzem?
 
Mieszkam nad morzem, do plaży idę 10 minut, więc urlop zawsze w górach ;)
 
2. Ulubiona potrawa?
 
 Trudno to potrawą nazwać, są to lody.
 
3. Odzież w sieciówkach czy stworzona własnoręcznie?
 
Własnoręczna z małymi wyjątkami.
 
4. Jazda autobusem czy samochodem?
 
Samochodem, bo czekać nie trzeba.
 
5. Truskawki czy banany?
 
Hmmmmm..... pochłonęłabym i jedno i drugie z jednakową chęcią.
 
6. Odpoczynek  na kanapie - bierny czy czynny?
 
Nie znam biernego.
 
7. Szydełko, druty czy coś innego?
 
Najbardziej chyba druty, choć ostatnio więcej na szydełku dziergam. 

8. Ubrania kolorowe czy szarości?
 
Kolorowe.
 
9. Co cię inspiruje do wykonania swoich prac?
 
Nic szczególnego, raczej odgapiam od innych, a rzeczy, które mi się podobają i chciałabym je wykonać jest tak dużo, że na własną inwencję twórczą raczej życia mi zabraknie. Choć kto wie..... może kiedyś.
 
10. Na koniec wspaniałego wieczoru lampka wina czy kubek gorącej herbaty?
 
Gorąca czekolada, to byłoby dopełnienie
 
11. Święta w domu czy przy kominku w chacie w górach?
 
W domu.



wtorek, 5 marca 2013

Wiosenne grzybobranie

Ja wiem, że już wiosna za oknami i nie powinnam zanudzać klimatami jesiennymi. Ale skoro już zaczęłam ciągnąć temat zabawy w grzybobranie to muszę kontunuować. Znalezienie dwóch grzybów w pokoju jest nudne, musi ich być więcej. Poza tym prezentowany jakiś czas temu muchomor jest trujący (to już ustaliliśmy z Michałem), w związku z czym nie nadaje się do jedzenia. Zrobić sos z jednego borowika, jak już się go znajdzie też raczej ciężko. Musi być więcej grzybów i już.
Powstał więc malutki kozaczek i duży maślak. Maślaków nie lubię, pewnie dlatego wyszedł mi taki "zmiętolony".
Zabawa w grzyby jest fajna dla Michała, jeśli to akurat on musi szukać. Każdy grzybek schowany w innym miejscu i raczej miejsca schowania grzybów się nie powtarzają. Tutaj ze zdumieniem stwierdzam, że im większy w pokoju bałagan, tym więcej kryjówek. A im więcej kryjówek, tym lepsza zabawa. Jakiś sens w dziecięcym umiłowaniu do bałaganu jednak jest.
Jaki bałagan nie panowałby w pokoju zawsze kiedy nadchodzi moja kolej na szukanie grzyby są schowane całą gromadą w jednym miejscu, zawsze w tym samym, w którym on znalazł w poprzedniej rundzie ostatniego grzybka i zawsze Michał "sugeruje" miejsce ukrycia grzybów w dwie sekundy po tym, jak zacznę szukać.
Chyba chodzi mu o to, żeby szukać. Nudziłby się, gdybym to ja szukała pół dnia.

Sesja zdjęciowa całej gromadki:



A tak poza tematem: znacie jakieś sposoby na zmobilizowanie się do wypełnienia zeznania rocznego?
Nienawidzę tego robić, zamiast poświęcać temu czas wolałabym coś wydziergać (albo chociaż spruć cokolwiek), strata czasu. Echhh.... i to wiosną....


poniedziałek, 4 marca 2013

O jak... okrągły.

Zaniedbałam tematykę liter. Zaniedbałam tak mocno, że Michu zaczął się sam dopominać literki O. Skąd on wie, że to okrągłe to litera O - nie mam bladego pojęcia. Spodobała mu się i chce taką mieć.
Nowy twór był dla mnie trudny. Nie mogłam coś wycelować z ilością oczek. Prułam ze cztery razy, zniechęciłam się, zostawiłam to wszystko. Dopóki nie poczułam szarpania za spódnicę (w przenośni, nie pamiętam, kiedy miałam na sobie tę część garderoby). Rozrysowałam sobie literę w arkuszu kalkulacyjnym, wydawało mi się, że odkryłam Amerykę i już jestem w ogródku i witam się z gąską. Po kilku upomnieniach sięgnęłam po druty, włóczkę i wydziergałam  to coś.



Z efektu końcowego nie jestem zadowolona w ogóle. Liczyłam te oczka, liczyłam, prułam, dziergałam i znowu prułam i otrzymałam coś, co jest prawie 5 cm niższe niż pozostałe litery. Rozrysowałam sobie tę literę na 52 rzędy, a trzeba było na 62.
Jedyne, z czego jestem zadowolona to włosy. Są gęściejsze niż w poprzednich literach. Może nabieram wprawy.
Tak czy siak, jak można się domyślać Michał jest zadowolony ze swojego nowego przyjaciela. Obiecałam mu, że będzie gotów w niedzielę rano, ale o północy w sobotę zmorzyło mnie do tego stopnia, że na rano gotowe były tylko dwie części litery, przód i tył, bez oczu, bez rąk i bez włosów. Dziecko było zawiedzione, kiedy się obudziłam i nie przyniosłam mu litery. Była gotowa dopiero kilka godzin później, podczas poobiedniej drzemki dokończyłam stwora.








I to chyba nie koniec. W planach były tylko wielkie litery. Litera "O" wyszła jako małe "o", więc chyba trzeba będzie zrobić i resztę małego alfabetu. Ufff........





środa, 27 lutego 2013

Zielono mi!

Wiosna zbliża się wielkimi krokami. Czekam z niecierpliwością, aż się zazieleni, bo dość już mam tych zimowych szarości, przybrudzonego śniegu i gołych gałęzi. Chcę słońca, chcę kwiatów, chcę zieleni.

Jednak nie z tęsknoty za wiosną powstało etui dla teściowej. Powstało zimą jako prezent gwiazdkowy. Spieszyłam się z nim tak mocno, że nie zdążyłam zrobić fotografii przed podarowaniem. Kombinowałam jak tu ozdobić szmatkę nie używając kwiatów, bo raczej w słodkich klimatach teściowa nie gustuje. Zamiast kwiatów - kółeczka. Myślę, że wygląda ciekawie.





Za to z tęsknoty za wiosną zaplanowane wcześniej robótki leżą i przepuszczają w kolejce króliczki. Dziś wydziergałam dwie pary uszu, mam zamiar dodziergać trzecią. Jutro łapki, pojutrze brzuchy, zamawiam oczy, potem głowy i....




..... do wiosny pewnie zdążę ;)

Ambitne plany.



niedziela, 10 lutego 2013

To, co tygrysy lubią najbardziej.

Czyli wymianka. Z Agnieszką.
Bardzo spodobała mi się puszka z lawendą. Agnieszka zaproponowała wymiankę, abym mogła tym cudem cieszyć się w moim domu. Te prowansalskie klimaty, mam do nich słabość.
W zamian za puszkę miała być włóczka, bo na robienie porządnych, wielkich rzeczy czasu mam mało (mały złodziejaszek Michał zabiera większość tego dobra dla siebie).
Apetyt urósł w miarę jedzenia. Zamiast jednej puszki dostałam aż trzy:



To wszystko mało. Do puszek dołączyły trzy przepiękne filcowe broszki:



Co ja dałam w zamian? 10 motków włóczki Miya, wełnę czesankową w kilku kolorach oraz zazdrostkę z motywem świątecznym. To prawda, do świąt Bożego Narodzenia jeszcze daleko, ale na szczęście odbywają się one co roku, więc mam nadzieję, że jeszcze się przyda.










wtorek, 5 lutego 2013

Jeden grzybek to za mało...

.... więc powstał kolejny. Muchomorek. Do sosu grzybowego wprawdzie się nie nadaje, ale za to ładnie wygląda ;)


Zabawa w grzybobranie stała się ciekawsza, kiedy do znalezienia sa dwa grzyby. Michał uparcie oba grzyby chowa w tym samym miejscu a kiedy przychodzę szukać, podaje mi koszyk i od razu szczerze mówi, gdzie ukrył grzybki (żebym się nie męczyła długo z szukaniem). Ciekawam, czy zawsze będzie ze mną tak szczery :)


Dzięki grzybkom alfabet się nie powiększa. Muszę się zebrać i wydłubać następną literkę. Może w tym tygodniu wreszcie się uda?







poniedziałek, 4 lutego 2013

W środku zimy - jesień.

Zaczęłam nową zabawę z Michałem. Ponieważ Michał wie już co to znaczy szukać grzybów a w domu ostatnio panuje jedna tylko zabawa (przyznam, że dość męcząca dla mnie, kiedy wracam z pracy zmęczona): bieganie po domu i udawanie, że jesteśmy ścigającymi się samochodami, postanowiłam zainteresować malca czymś spokojniejszym. Zabawa w szukanie grzybów. Jedna osoba chowa grzyby w pokoju, druga ich szuka z koszykiem w ręku. Koszyk jest, ale grzyby trzeba zrobić samemu. Oto pierwszy z nich: borowik.






Tym razem opracowanie w 100% własne, z encyklopedią przyrody w ręku. Tylko oczu i buźki w encyklopedii nie było.


sobota, 26 stycznia 2013

Liebster Blog

Otrzymałam wyróżnienie od Gosi, oraz od Kasi , za które serdecznie dziękuję.






Krótkie zasady:
"Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie."

Niby proste, a jednak szalenie trudne.

Na początek może to, co dla mnie najłatwiejsze - odpowiem na pytania Gosi:

1. Zima czy Wiosna?
Oczywiście Wiosna.
2. Jak długo zajmujesz się rękodziełem?
Odkąd pamiętam, choć miewałam przerwy.
3. Ulubione Kwiaty?
Lawenda.
4. Czy lubisz zwierzęta, jeśli tak jakie jest Twoje ulubione zwierzątko?
Koty.
5. Wymarzone wakacje, (miejsce) ?
Prowansja.
6. Jaki jest Twój sposób na poprawę humoru?
Musi mi się coś udać, z zachwytu nad swoim dziełem rozpędem mogę poprawić humor także innym ludziom ;)
7. Jaka masz naturę, domatora czy obieżyświata?
Domator.
8. Twoje ulubione rytmy?
Latino.
9. Wymarzony styl kuchni np.prowansalska, nowoczesna, inna podaj nazwę?
Jak można się domyślać: prowansja rządzi!
10. Kawa z mlekiem, czy mleko z kawą :)?
Kawa, może być nawet bez mleka. Cukier obowiązkowo
11. Dokończ zdanie tak jak uważasz - Serce moje tam gdzie ...........
 Moje dziecię.

Pytania Kasi i odpowiedzi:

1. Nie wyobrażam sobie życia bez... 
Rodziny.
2. Poranek czy wieczór?
Wieczór.
3. Co mobilizuje mnie do rannego wstawania...
Nic.
4. Moja pasją jest...
Porządek ;)
5. Ulubiony zapach...
Lilak (popularnie zwany bzem).
6. Mogłabym mieszkać w ...
Domku jednorodzinnym, koniecznie z dużym ogrodem. I tylko tam.
7. Idealne wakacje: spacer plażą czy wędrówka w górach?
Wędrówka.
8. Ukochana książka?
Przeminęło z wiatrem.
9. Co byś zabrała na bezludną wyspę? 
Nic.
10. Romantyczna komedia czy krwawy horror?
Komedia.
11. Która postać jest ci bliższa Refleksyjny Puchatek czy Rozbrykany Tygrys?
Tygrys.



Ufff....
Teraz wyróżnienia:
1. http://robotkowo-jessi.blogspot.com/ - za staranne prace. Staranność cenię chyba najbardziej, choć moje takie staranne nie są.
2.http://ulkasan.blogspot.com za to, że ciągle mnie zaskakuje. A znam ją od dziecka, z zupełnie innej strony.
3. http://stokrotki-dwie.blogspot.com/ za cudowne maskotki, misiaczki, zabawki. Pewnie też dlatego, że od jakiegoś czasu tematyka moich prac jest podobna, na tym blogu można znaleźć mnóstwo inspiracji, choć pewnie do pięt nigdy nie dorosnę.
4. http://w-wolnej-chwili.blogspot.com/ - za ucztę dla moich oczu, za piękne zdjęcia wspaniałych prac w świetnej aranżacji. 
5. http://aniajura.blogspot.com/ za wielką różnorodność technik.
6. http://olllq.blogspot.com/ oczywiście również za zabawki, mam słabość do tej tematyki a jednocześnie zamiłowanie do staranności.
7. http://jolagry.blox.pl/html za różnorodność technik, za staranność prac szydełkowych.
8. http://renewelt.blogspot.com/ za staranność wykonanych prac, przyjemne dla oka są zdjęcia tego, co schodzi z jej drutów.
9. http://dziergambolubie.blogspot.com/ za szyciowe dzieła. Szyć nie potrafię, ale na tym blogu cieszę oczy.
10. http://my-crochet-privacy.blogspot.com/ za przepiękne maskotki

Moje pytania:
1. Kaptur czy parasol?
2. W jaki sposób lubisz odpoczywać?
3. W razie kryzysu: sama czy z przyjacielem/przyjaciółką?
4. Czy lubisz gotować, jeśli tak - jaką potrawę najchętniej/najlepiej?
5. Spacer w parku czy kurs po sklepach?
6. Zakupy spontaniczne, czy z karteczką w ręku?
7. Kiedy czujesz się maksymalnie szczęśliwa?
8. Twoje źródło inspiracji?
9. Zimą wolisz śnieg i mróz, czy wyższe temperatury, ale bez śniegu?
10. Łazienka: śliczna czy praktyczna?
11.Czy miewasz takie chwile, kiedy się nudzisz?







środa, 23 stycznia 2013

Popływamy troszkę?

Nasza nowa zabawa: "mamusiu, popływamy troszkę?". Ja trzymam w ręku mamę wieloryba, Michał synka. Dziś wieloryby ścigały się z krabem na kanapie. Zabawa była przednia: Michał przewrócił się z tego wszystkiego, przekoziołkował po podłodze. Ja się wystraszyłam, on uśmiał.
Dwie nowe zabawki:





Wzór większego wieloryba wzięłam stąd: klik , mniejszego zaś znalazłam tutaj: klik
Wielorybią mamę robiło się przyjemnie, wzór bardzo dobrze dopracowany. Mały wielorybek zaś powinien mieć jeszcze czapeczkę i koło ratukowe, ale jest tak mały, że szczerze mówiąc nie chciało mi się dłubać tej drobiny. Wystarczył mi ogon. Robi się szybko i przyjemnie. Zwłaszcza, gdy ma się świadomość, że czyści się szafę z zalegających tam od lat resztek włóczki.