niedziela, 2 marca 2014

Przeglądanie blogów może być niebezpieczne.

Zwłaszcza wówczas, gdy na monitorze wyświetlają się dzieła innych szydełkomaniaczek dłubiących zabawki a w pobliżu biega nasza pociecha, która ma świadomość tego, że "mama wszystko potrafi zrobić". Przeglądałam sobie właśnie tego bloga i akurat podziwiałam cuda pokazane w tym poście, kiedy wzrok Michała padł na monitor. "Mamo, no kiedy zrobisz mi w końcu auto na szydełku? Właśnie takie?"

Ekhm... fakt, prosił już dawno temu. A że samochodzików pod moim dachem dostatek tłumaczyłam mu, że auto zrobione na szydełku nie będzie jeżdziło, bo nie jest możliwe aby obracały mu się koła. "To nic, mamusiu, ja będę udawał, że one się kręcą" - to była zawsze odpowiedź mojego syna.

Niebieskiej włóczki miałam jakąś resztkę, antracytowej i białej pod dostatkiem. Brak wzoru i brak ochoty na szukanie. No więc usiadłam i dłubałam samodzielnie, próbując uzyskać coś na kształt samochodu. Przy dopingu mojego dziecka oczywiście składającego klocki i pytającego co chwila: na jutro będzie? A jakże, będzie na dziś.
No i powstał:


 Koła z pośpiechu trochę nierówno przyszyte (z tymi sprawami mam jeszcze sporo problemów. Zdjęcie ustawiane przez Michała, robione przez tatę.

Na koniec usłyszałam, że jeszcze ten samolocik i ten statek też dziecię chce otrzymać. Niebieskiej włóczki zostało jednak zaledwie kilka metrów, na szczęście pokazałam dziś TUSAL-owy słoik, więc czas na zakupy. ;)

Pozdrawiam
Lidka

3 komentarze:

  1. Fantastyczne rzeczy tworzysz :) istne cuda, autko jest bajeczne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie ci to auto wyszło :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny samochód :-) Twój synuś ma szczęście, że ma taką zdolną mamę :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń