czwartek, 17 kwietnia 2014

I znów dwie żyrafy

Znowu zrobiłam dwie żyrafy, jakoś tak się składa, że chodzą u mnie parami. Tym razem wzór z głowy, miały być śmieszne. W zasadzie to miała być śmieszna, bo miała być jedna. Najpierw powstała różowa jako kolejny dodatek do różowego kompletu czekającego cierpliwie na pewną małą pannę. Michałowi tak się różowa spodobała, że poprosił o jeszcze jedną dla siebie, taką w prawdziwie "żyrafich" kolorach (czyli żółto-brązowa, jak mi wyjaśnił). Ciapek nie dłubałam, ciapki przyszyłam (guziki), pierwotnie miały pobudzać ciekawość tej małej panny, na którą żyrafa czeka (oj, wierzcie mi, nie tylko żyrafa czeka.....). Michała guziki już raczej nie zainteresują jakoś szczególnie, ale skoro miała być taka sama, jedynie w żyrafich kolorach to stało się, druga też ma ciapki guzikowe.
Żyrafy zostały małżeństwem, podobno mają nadzieję na dziecko. Michał już trzecią noc kładzie się spać z żyrafem (to ten żółty), często pożycza od siostry żonę żyrafa i bawimy się. Siostra w zasadzie nie jest w stanie zaprotestować przeciw pożyczkom, jeszcze zupełnie nieświadoma leniuchuje w brzuchu.
Mnie natomiast przy okazji dzisiejszej wizyty w pasmanterii udało się wypatrzeć mniejsze koraliki na oczka żyrafiątka, zakupiłam oczywiście, więc szansa na potomstwo stała się bardziej realna.






Do różowej dorobiłam jeszcze piłkę puzzlową. Teraz mamy dwie żyrafy, dwie piłki i ... dwa szczęścia. 
 

Pozdrawiam!
Lidka

wtorek, 15 kwietnia 2014

Czas na świąteczne kartki

Wysłane?
Wysłane. Ja swoje już wysłałam, choć co roku zabieram się do tego jak ślimak.
W tym roku postanowiłam nauczyć Michała świątecznych tradycji. Ja swoje kartki wysyłam do swoich krewnych i znajomych, do swoich bliskich, Michaś natomiast będzie wysyłał do swojego kuzynostwa. A ponieważ dzieci najbardziej cieszy zabawka i coś słodkiego (nie zaś karteczka) postanowiliśmy dołączyć do kartek właśnie coś, co ucieszy.
Zaczęliśmy od jajek zrobionych na balonie owiniętym włóczką namoczoną w kleju.


Wybieraliśmy różne kolory włóczek, zamiast trzech jaj wyszło nam siedem, będzie jeszcze dla babci i dziadka, jak również dla Michała. Pierwszy raz rzuciłam się na coś takiego, nie byłam pewna, co z tego wyjdzie. przed owijaniem nadmuchanego balona napchaliśmy do niego (ile tylko mogliśmy) czekoladowych jajeczek na osłodzenie świąt.
Potem zabraliśmy się za własnoręczne robienie pianek marshmallow. Miały być okrągłe, w kształcie króliczych ogonków. Zakupiłam foremki, woreczki celofanowe do zapakowania, przestudiowałam przepis. Pierwsza próba nieudana, przegrzaliśmy syrop cukrowy, zamiast pianek wyszła nam twarda kulka z karmelu. Obejrzeliśmy zatem kilka filmów na Youtube pokazujących technikę wykonania tego cuda i ....
udało się! Następnym razem byłam czujna. Robiliśmy całą rodziną, Michał odmierzał składniki (zarówno na wadze kuchennej jak i w pojemniku z naznaczoną miarką ml), ja sterczałam przy garnku i pilnowałam, żeby znów nie wyszedł karmel, tata miksował składniki. Pianki wyszły ku naszemu zdziwieniu wyśmienite.


Prac ręcznych Michał nie lubi, więc kartki robiliśmy na raty. To tylko trzy, dla dzieci. Są jeszcze dwie (te akurat Michał robił z zapałem), dla babci i dziadka oczywiście. 


Do tego wszystkiego dołączymy prezentowane już wcześniej króliczki (zajączki?).
Te akurat zrobione w całości przeze mnie.


Dziś wszystko będzie zapakowane w celofan, w kartonik i zaniesione na pocztę. Ciekawam, co poczta z tym pocznie i w jakim stanie przygotowane prezenty dotrą do adresatów.

Wesołych Świąt!
Lidka

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Biała jak śnieg

Wiosną?
Tak, wiosną. Wiosną powstała biała jak śnieg owieczka. Może dlatego, że śniegu w moim mieście ubiegłej zimy praktycznie nie było, a może dlatego, że zimno na zewnątrz tak, jakby śnieg miał leżeć właśnie teraz.
Zastanawiałam się długo nad kolorem dodatków. Jakich bym nie próbowała, najładniej wg mnie biel z czerwienią się komponowała. Nic na to nie poradzę.



Pozdrawiam serdecznie
Lidka

sobota, 12 kwietnia 2014

Elegantka

Tak jak zapowiadałam: owieczek będzie więcej. Kolejna w kolorze jasnej zieleni (a może seledynowa) z fioletowym dodatkiem: torebeczką. Miluśka w dotyku. Filcowa torebka ma kokardkę taką samą jak owieczka we włosach, jednak nie udało mi się jej sfotografować przez niemożność turlania się po podłodze.



Pozdrawiam serdecznie!
Lidka

piątek, 11 kwietnia 2014

Znów próbowałam się zaprzyjaźnić

Z maszyną do szycia oczywiście.
Miałam potrzebę uszycia kocyka. Jeden, ażurowy i szydełkowy - to trochę mało. Jeszcze jednego mi potrzeba. W oko wpadł mi minky. Oczywiście różowy. Słodki róż.
Co tam kocyk, kocyk to mało. Zamówiłam jeszcze jeden mniejszy kawałek z zamiarem uszycia poszewki na poduszkę. Do tego dobrałam żółciutką flanelkę w zwierzaki (żeby za słodko nie było). Z resztki minky (nie całej, go jeszcze maleńki kawałek został) uszyłam szmatkę do ciamkania. Na pytanie "myślisz, że ona też będzie ciamkała metki" odpowiedź była jasna: "oczywiście, wszystkie dzieci ciamkają".
Teraz mogę spokojnie wyruszyć na porodówkę....









No i chyba coraz bardziej podoba mi się ta przyjaźń.

Pozdrawiam
Lidka

sobota, 5 kwietnia 2014

Coraz bliżej święta

Więc temat owieczkowy u mnie cały czas na topie.
Powstała kolejna owieczka. Wypróbowałam nową włóczkę: jest mięciutka, bardzo mięciutka. Podoba mi się. Trochę kłopotliwa w robocie ale można się przyzwyczaić.
Owieczka tym razem z kwiatkiem, a nawet z dwoma. Widać, że jej ulubiony kolor to niebieski ;)
Udało mi się zmodyfikować stwora (w końcu to już trzeci, więc ileż można!), owieczka siedzi SAMODZIELNIE i obraca główką. Dzięki temu może wąchać trzymanego w łapce kwiatka ile tylko jej owcza dusza zapragnie.







 Podobnie do Meli, uwielbia przebywać na półkach z książkami.
Wzór ten sam, co poprzednio, kopytka zmodyfikowane (może dlatego siedzi).

A propos wzoru: szukając inspiracji na wykonanie szydełkowej lali (to musi być coś, co mnie urzeknie) znalazłam coś, co sprawiło, że śmiałam się z siebie samej przez dobrą godzinę.
Mianowicie robiłam swojego czasu kaczorka dla Michała. Linku do inspiracji podać nijak nie mogłam, bo fotka zapisana gdzieś na dysku, linku do niej brak. Fotka inna niż ta, na którą natkęłam się wczoraj, niemniej jednak kaczorek robiony raczej wg tego samego wzoru, kolory tylko inne. Dłubałam więc kaczorka, wymyślając i zapisując po kolei wszystkie kroki. Wczoraj znalazłam to, gotowy wzór na kaczorka.
Co prawda trochę się różni od mojego, łapki inne, ogonka brak, ale sam fakt ileż mniej roboty bym miała, gdybym inspiracji na lalkę szukała ze trzy tygodnie wcześniej rozbawił mnie niesamowicie.

Może z lalą też się wstrzymam, być może natknę się na gotowca :))))

Pozdrawiam
Lidka