wtorek, 13 maja 2014

TUSAL 2014 - 30.04.2014

Z duuuużym opóźnieniem (dzięki tej małej pannie z postu poprzedniego) wklejam zdjęcie słoja. Fotka robiona szybko, niestarannie, nawet kokardka przekrzywiona. Podejrzewam, że przez najbliższe miesiące będę wklejać tę samą fotkę, bo pewnie w zawartości słoja nic się nie zmieni.



Dziękuję za gratulacje. Ani się obejrzałam a moja gwiazdeczka ma prawie miesiąc. I nadal jest cudowna. O ile nie cudowniejsza ;)

Pozdrawiam
Lidka


piątek, 2 maja 2014

Najukochańsza....

19 kwietnia w Wielką Sobotę z samego rana przyszła na świat malutka Madzia.
Siłą rzeczy - będzie mnie teraz trochę mniej.



Pozdrawiamy

Lidka z córką


czwartek, 17 kwietnia 2014

I znów dwie żyrafy

Znowu zrobiłam dwie żyrafy, jakoś tak się składa, że chodzą u mnie parami. Tym razem wzór z głowy, miały być śmieszne. W zasadzie to miała być śmieszna, bo miała być jedna. Najpierw powstała różowa jako kolejny dodatek do różowego kompletu czekającego cierpliwie na pewną małą pannę. Michałowi tak się różowa spodobała, że poprosił o jeszcze jedną dla siebie, taką w prawdziwie "żyrafich" kolorach (czyli żółto-brązowa, jak mi wyjaśnił). Ciapek nie dłubałam, ciapki przyszyłam (guziki), pierwotnie miały pobudzać ciekawość tej małej panny, na którą żyrafa czeka (oj, wierzcie mi, nie tylko żyrafa czeka.....). Michała guziki już raczej nie zainteresują jakoś szczególnie, ale skoro miała być taka sama, jedynie w żyrafich kolorach to stało się, druga też ma ciapki guzikowe.
Żyrafy zostały małżeństwem, podobno mają nadzieję na dziecko. Michał już trzecią noc kładzie się spać z żyrafem (to ten żółty), często pożycza od siostry żonę żyrafa i bawimy się. Siostra w zasadzie nie jest w stanie zaprotestować przeciw pożyczkom, jeszcze zupełnie nieświadoma leniuchuje w brzuchu.
Mnie natomiast przy okazji dzisiejszej wizyty w pasmanterii udało się wypatrzeć mniejsze koraliki na oczka żyrafiątka, zakupiłam oczywiście, więc szansa na potomstwo stała się bardziej realna.






Do różowej dorobiłam jeszcze piłkę puzzlową. Teraz mamy dwie żyrafy, dwie piłki i ... dwa szczęścia. 
 

Pozdrawiam!
Lidka

wtorek, 15 kwietnia 2014

Czas na świąteczne kartki

Wysłane?
Wysłane. Ja swoje już wysłałam, choć co roku zabieram się do tego jak ślimak.
W tym roku postanowiłam nauczyć Michała świątecznych tradycji. Ja swoje kartki wysyłam do swoich krewnych i znajomych, do swoich bliskich, Michaś natomiast będzie wysyłał do swojego kuzynostwa. A ponieważ dzieci najbardziej cieszy zabawka i coś słodkiego (nie zaś karteczka) postanowiliśmy dołączyć do kartek właśnie coś, co ucieszy.
Zaczęliśmy od jajek zrobionych na balonie owiniętym włóczką namoczoną w kleju.


Wybieraliśmy różne kolory włóczek, zamiast trzech jaj wyszło nam siedem, będzie jeszcze dla babci i dziadka, jak również dla Michała. Pierwszy raz rzuciłam się na coś takiego, nie byłam pewna, co z tego wyjdzie. przed owijaniem nadmuchanego balona napchaliśmy do niego (ile tylko mogliśmy) czekoladowych jajeczek na osłodzenie świąt.
Potem zabraliśmy się za własnoręczne robienie pianek marshmallow. Miały być okrągłe, w kształcie króliczych ogonków. Zakupiłam foremki, woreczki celofanowe do zapakowania, przestudiowałam przepis. Pierwsza próba nieudana, przegrzaliśmy syrop cukrowy, zamiast pianek wyszła nam twarda kulka z karmelu. Obejrzeliśmy zatem kilka filmów na Youtube pokazujących technikę wykonania tego cuda i ....
udało się! Następnym razem byłam czujna. Robiliśmy całą rodziną, Michał odmierzał składniki (zarówno na wadze kuchennej jak i w pojemniku z naznaczoną miarką ml), ja sterczałam przy garnku i pilnowałam, żeby znów nie wyszedł karmel, tata miksował składniki. Pianki wyszły ku naszemu zdziwieniu wyśmienite.


Prac ręcznych Michał nie lubi, więc kartki robiliśmy na raty. To tylko trzy, dla dzieci. Są jeszcze dwie (te akurat Michał robił z zapałem), dla babci i dziadka oczywiście. 


Do tego wszystkiego dołączymy prezentowane już wcześniej króliczki (zajączki?).
Te akurat zrobione w całości przeze mnie.


Dziś wszystko będzie zapakowane w celofan, w kartonik i zaniesione na pocztę. Ciekawam, co poczta z tym pocznie i w jakim stanie przygotowane prezenty dotrą do adresatów.

Wesołych Świąt!
Lidka

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Biała jak śnieg

Wiosną?
Tak, wiosną. Wiosną powstała biała jak śnieg owieczka. Może dlatego, że śniegu w moim mieście ubiegłej zimy praktycznie nie było, a może dlatego, że zimno na zewnątrz tak, jakby śnieg miał leżeć właśnie teraz.
Zastanawiałam się długo nad kolorem dodatków. Jakich bym nie próbowała, najładniej wg mnie biel z czerwienią się komponowała. Nic na to nie poradzę.



Pozdrawiam serdecznie
Lidka

sobota, 12 kwietnia 2014

Elegantka

Tak jak zapowiadałam: owieczek będzie więcej. Kolejna w kolorze jasnej zieleni (a może seledynowa) z fioletowym dodatkiem: torebeczką. Miluśka w dotyku. Filcowa torebka ma kokardkę taką samą jak owieczka we włosach, jednak nie udało mi się jej sfotografować przez niemożność turlania się po podłodze.



Pozdrawiam serdecznie!
Lidka

piątek, 11 kwietnia 2014

Znów próbowałam się zaprzyjaźnić

Z maszyną do szycia oczywiście.
Miałam potrzebę uszycia kocyka. Jeden, ażurowy i szydełkowy - to trochę mało. Jeszcze jednego mi potrzeba. W oko wpadł mi minky. Oczywiście różowy. Słodki róż.
Co tam kocyk, kocyk to mało. Zamówiłam jeszcze jeden mniejszy kawałek z zamiarem uszycia poszewki na poduszkę. Do tego dobrałam żółciutką flanelkę w zwierzaki (żeby za słodko nie było). Z resztki minky (nie całej, go jeszcze maleńki kawałek został) uszyłam szmatkę do ciamkania. Na pytanie "myślisz, że ona też będzie ciamkała metki" odpowiedź była jasna: "oczywiście, wszystkie dzieci ciamkają".
Teraz mogę spokojnie wyruszyć na porodówkę....









No i chyba coraz bardziej podoba mi się ta przyjaźń.

Pozdrawiam
Lidka

sobota, 5 kwietnia 2014

Coraz bliżej święta

Więc temat owieczkowy u mnie cały czas na topie.
Powstała kolejna owieczka. Wypróbowałam nową włóczkę: jest mięciutka, bardzo mięciutka. Podoba mi się. Trochę kłopotliwa w robocie ale można się przyzwyczaić.
Owieczka tym razem z kwiatkiem, a nawet z dwoma. Widać, że jej ulubiony kolor to niebieski ;)
Udało mi się zmodyfikować stwora (w końcu to już trzeci, więc ileż można!), owieczka siedzi SAMODZIELNIE i obraca główką. Dzięki temu może wąchać trzymanego w łapce kwiatka ile tylko jej owcza dusza zapragnie.







 Podobnie do Meli, uwielbia przebywać na półkach z książkami.
Wzór ten sam, co poprzednio, kopytka zmodyfikowane (może dlatego siedzi).

A propos wzoru: szukając inspiracji na wykonanie szydełkowej lali (to musi być coś, co mnie urzeknie) znalazłam coś, co sprawiło, że śmiałam się z siebie samej przez dobrą godzinę.
Mianowicie robiłam swojego czasu kaczorka dla Michała. Linku do inspiracji podać nijak nie mogłam, bo fotka zapisana gdzieś na dysku, linku do niej brak. Fotka inna niż ta, na którą natkęłam się wczoraj, niemniej jednak kaczorek robiony raczej wg tego samego wzoru, kolory tylko inne. Dłubałam więc kaczorka, wymyślając i zapisując po kolei wszystkie kroki. Wczoraj znalazłam to, gotowy wzór na kaczorka.
Co prawda trochę się różni od mojego, łapki inne, ogonka brak, ale sam fakt ileż mniej roboty bym miała, gdybym inspiracji na lalkę szukała ze trzy tygodnie wcześniej rozbawił mnie niesamowicie.

Może z lalą też się wstrzymam, być może natknę się na gotowca :))))

Pozdrawiam
Lidka









poniedziałek, 31 marca 2014

Mania powtarzania

Obserwując i podczytując różne blogi zauważyłam, że nie tylko ja ją mam i bardzo się z tego cieszę. Czasem jakiś wzór wpadnie mi w ręce i tak się podoba, że nie chce z nich wypaść, nawet jeśli rzecz już dawno ukończona, chce się robić dalej i jeszcze. Tak jest ze wzorem na kocyk dziecięcy, który prezentowałam tutaj. Żal mi było, że to już koniec, chciało się jeszcze. No więc chwyciłam motek niebieski (różowych chwilowo deficyt) i dłubałam dalej.




No i podoba mi się bardzo.
Kocyk nie ma jeszcze właściciela (właścicielka różowego prawdopodobnie niedługo zostanie nim opatulona), więc tym bardziej nie rozumiem tego swojego zafascynowania wzorem nań.

Pozdrawiam
Lidka

niedziela, 30 marca 2014

Koleżanka Meli

Powstała kolejna owieczka, robiona tym samym wzorem co ta ale z innej włóczki. Tym razem bardziej włochata. No i uszy troszkę inne. Wyszła większa niż ta pierwsza.
Jak widać coraz częściej bawię się tkaninami, nie wiem jak domownicy to zniosą, bo na razie mieszkanie zawalone jest włóczkami różnego rodzaju, jak dojdą do tego tkaniny (a może to polubię?) to się nie pomieścimy.
Przyznam też, że owieczek będzie więcej, zyskały sympatię po tym, jak Michu zaczął swoją zabierać do przedszkola na poobiednią drzemkę.







Co mnie martwi u owieczki - nie siedzi. Jedynie podparta ma zamiar usiąść.
No ale to nie moje wymagania ma spełnić, Michałowi służy do tulańska, a w pozycji leżącej spełnia się w tej roli znakomicie.

Pozdrawiam!
Lidka

TUSAL 2014 - 30.03.2014

Krótko, zwięźle i na temat:
kolejna odsłona "śmieciowego" słoiczka.
Przyznam się, że przez przypadek wyszedł mi słoik praktyczny, bo jego wieczko służy za igielnik, w którym spoczywa wielka igła pomocna mi w zszywaniu maskotek. Na zdjęciach bez igły oczywiście.


Pozdrawiam słonecznie!

Lidka

sobota, 29 marca 2014

Zapachniało mi wiosną...

...i Wielkanocą.
Miałam zapas włóczki "fantazyjnej". Otrzymany z babcinych zapasów. Mało jej było, za mało na coś konkretnego. W trzech różnych kolorach, przy czym jedna z nich lekko rozciągliwa, reszta nie, więc i połączyć w jedną całość nie bardzo by się dało. Myślałam co by z nich zrobić, bo przecie nie wyrzucić.
No i wymyśliłam króliczki (zajączki?) jako drobne upominki Wielkanocne dla dzieciaków. Upominki mają być od Michała oczywiście. Roześlemy je zamiast kartek Wielkanocnych. Kartki jako załącznik też będą, ale sądzę, że dzieciom raczej bardziej spodoba się mała zabawka.
Królików miało być 6 szt., wyszło 8, bo resztek włóczki zostawała ilość jeszcze bardziej bezsensowna. Teraz zostały dwa małe kłębuszki, które dużo miejsca nie zajmują ;)
Michał znalazł je rano w koszyku (tym razem prawdziwe!) i porozdzielał. Nie miał problemu z dwoma nadmiarowymi: jeden dla mamy, drugi dla taty. :)



Wzorek pochodzi stąd.

Pozdrawia Was królicza mama!
Lidka


czwartek, 27 marca 2014

Piłka

Miała być dla młodszego dziecka, jest dla starszego. Oto jej elementy:



A oto, co z nich można złożyć.



Fajna zabawka, spodobała się Michałowi. Nawet stwierdził, że kolory "chłopackie" ;)

No a ja? Ja muszę zrobić jeszcze jedną, tym razem wezmę różową nitkę :))))))))

Pozdrawiam!
Lidka

środa, 26 marca 2014

Kaczorek

Jestem dziś tak nieprzytomna, że od dwóch minut siedzę i zastanawiam się, gdzie muszę kliknąć, żeby utworzyć nowy post.......
Mało tego, dwa razy zapłaciłam dziś za wizytę u okulisty, na szczęście zachciało mi się jeszcze zajść po książkę dla męża, dzięki czemu w kiosku zauważyłam dość spory ubytek pieniędzy, cofnęłam się, zapytałam czy mogliby przeliczyć pieniądze i faktycznie, gdyby nie mój mąż byłabym o 100 zł biedniejsza zupełnie bez sensu.
Ale za to moje dziecko dziś pochwaliło mnie zupełnie nie pytane o zdanie na temat nowej maskotki, po prostu stwierdziło, że pięknie mi to wyszło i że bardzo się cieszy, że ma takiego kaczorka.
Historia kaczorka jest prosta: Michu uwielbia "mieć wyimaginowanych przyjaciół", głównie zwierzęcych. Na lodówce wisi cała lista z imionami tychże, zrobiona przeze mnie na potrzeby rodziców, po to, żebyśmy wiedzieli, że na przykład Ogi to owieczka, Tyxi to żaba a Dox to leniwiec. Michał jakoś nie ma większych problemów ze spamiętaniem tego wszystkiego. Oprócz tych konkretnych przyjaciół często przez nasz dom przewijają się całe tabuny: pisklaków, kaczorków, króliczków, mrówek, biedronek i .... buziaczków (są ich całe setki). Z tymi ściga się do toalety rano lub wojuje o śniadanie. Ostatnio przyszedł mnie obudzić pytaniem: "czy nie widziałam tu żadnego kaczorka". No nie, nie widziałam. Ale dzięki za inspirację.
Tak właśnie powstał kaczorek. Chciałam być przygotowana na kolejną taką okazję, wydłubałam kaczorka. Wzór z głowy jak ostatnio zwykłam czynić, więc tym bardziej jestem dumna z kaczorka (zwłaszcza z fikuśnego ogonka). Dziś rano mąż zagaił Michała o kaczorka, dziecię me oczywiście przyszło obudzić mnie z pytaniem o kaczorka a kaczorek...... wystawał spod mojej kołdry.
Błysk w oczach - bezcenny!

 



 Pozdrawiam wiosennie!
Lidka

poniedziałek, 24 marca 2014

Dzień Słońca

Przed tygodniem w piątek mąż razem z dzieckiem z przedszkola odebrał karteczkę o organizacji w przedszkolu Dnia Słońca po weekendzie czyli w poniedziałek. W związku z tym dniem rodzice proszeni byli o jakikolwiek element w kolorze żółtym w ubiorze dziecka. Jedyną rzecz, jaką posiada moje dziecko  w tym słonecznym kolorze są spodnie dresowe w stanie tragicznym nadające się jedynie do dalszego wycierania podczas domowych zabaw.
Dla chcącego jednak nic trudnego. Odpowiednia włóczka w domu jest (w zasadzie przy tej ilości włóczki, którą posiadam pochowaną gdzieś w zakamarkach dziwnym by było, gdyby mi włóczki zabrakło w jakimkolwiek kolorze), postanowiłam zrobić Michałowi fikuśną czapkę. Michu bardzo lubi czapki, od małego nakładał na głowę różne cuda (a to sita, garnki, czapki całej rodziny, siatki po owocach), więc tym szybciej zabrałam się za realizację tego, co w jednym momencie strzeliło mi do głowy. Efekt tego strzału powstał w jeden dzień i wygląda tak:





Oczywiście zdążyłam na poniedziałek ;)

Pozdrawiam słonecznie!
Lidka